Żywa szopka pojawiła się w Sandomierzu
Żywa szopka nie jest standardem i nie każde miasto może się nią pochwalić. Sandomierz jednak pokazał, że ma gest i udostępnił taką atrakcję dla mieszkańców oraz przyjezdnych. Znajduje się ona przy ul. Trześniowskiej zaraz obok schroniska dla bezdomnych. Jej otwarcie odbyło się tuż przed wigilią, w którą wzięli udział właśnie beneficjenci tego schroniska. Nie jest to jednak debiut takiej szopki w Sandomierzu, bo pierwsza pojawiła się już dwa lata temu. Jak się okazuje, ma ona bardzo duże poparcie wśród mieszkańców, którzy z olbrzymią chęcią przychodzą ją podziwiać. Trudno im się dziwić, bo naprawdę jest na co patrzeć. Pojawił się w niej między innymi osiołek, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych zwierząt, jak chodzi o tradycję bożonarodzeniową. W końcu to na tym wierzchowcu Maryja z Józefem uciekali przed Herodem.
Włodarze Sandomierza zadbali o wszystko
Patrząc na szopkę, można naprawdę zachwycić się pomysłem i wykonaniem. Władze Sandomierza podjęły świetną decyzję, godząc się na to, aby taka pojawiła się w mieście. Wiadomo, że decyzja ta nie była aż tak oczywista, bo do samego pomysłu można mieć przecież kilka zastrzeżeń. Na szczęście nie było one aż tak poważne, żeby miały wszystko przekreślić. Tak oto szopka w Sandomierzu stanęła dumnie i zaczęła przyciągać ludzi.
Jaka szopka lepsza
W tym momencie możemy się zastanowić, jaka szopka jest lepsza. Taka, która zawiera żywe elementy, czy taka, która jest jedynie pokazem ludzkiego talentu. Oczywiście nie sugerujemy, że przygotowanie tej pierwszej nie wymaga talenty, ale wymaga też czego innego. Chociażby współpracy określonych darów natury takich jak zwierzaki. Samo to już oznacza, że jest ona droższa w utrzymaniu. Ale czy to ma aż tak duże znaczenie? W końcu pojawia się ona raz w roku i jest tylko jedna w mieście. Gdyby taka szopka miała się znajdować na każdym rogu i być przez cały rok, to wtedy faktycznie można by się zastanawiać, na ile się to opłaca. W obecnej sytuacji jednak nie ma się czym przejmować.